10 lipca – wspominamy Świętego Antoniego Peczerskiego, opata

(Pwt 30,10-14)
Mojżesz powiedział do ludu: Będziesz słuchał głosu Pana, Boga swego, przestrzegając jego poleceń i postanowień zapisanych w księdze tego Prawa; jeśli wrócisz do Pana, Boga swego, z całego swego serca i z całej swej duszy. Polecenie to bowiem, które ja ci dzisiaj daję, nie przekracza twych możliwości i nie jest poza twoim zasięgiem. Nie jest w niebiosach, by można było powiedzieć: Któż dla nas wstąpi do nieba i przyniesie je nam, a będziemy słuchać i wypełnimy je. I nie jest za morzem, aby można było powiedzieć: Któż dla nas uda się za morze i przyniesie je nam, a będziemy słuchać i wypełnimy je. Słowo to bowiem jest bardzo blisko ciebie: w twych ustach i w twoim sercu, byś je mógł wypełnić.

(Ps 69,14.17.30-31.36ab.37)
REFREN: Ożyje serce szukających Boga

Lecz ja, Panie, modlę się do Ciebie
w czas łaski, o Boże;
wysłuchaj mnie w Twojej wielkiej dobroci,
w Twojej zbawczej wierności.

Wysłuchaj mnie, Panie, bo łaskawa jest Twoja miłość,
spójrz na mnie w ogromie swego miłosierdzia.
Ja zaś jestem nędzny i pełen cierpienia;
niech pomoc Twa, Boże mnie strzeże.

Pieśnią chcę chwalić imię Boga
i wielbić Go z dziękczynieniem.
Bóg bowiem ocali Syjon i miasta Judy zbuduje.
To będzie dziedzictwem potomstwa sług Jego,
miłujący Jego imię przebywać tam będą.

(Kol 1,15-20)
Chrystus Jezus jest obrazem Boga niewidzialnego, Pierworodnym wobec każdego stworzenia, bo w Nim zostało wszystko stworzone: i to, co w niebiosach, i to, co na ziemi, byty widzialne i niewidzialne, czy Trony, czy Panowania, czy Zwierzchności, czy Władze. Wszystko przez Niego i dla Niego zostało stworzone. On jest przed wszystkim i wszystko w Nim ma istnienie. I On jest Głową Ciała – Kościoła. On jest Początkiem, Pierworodnym spośród umarłych, aby sam zyskał pierwszeństwo we wszystkim. Zechciał bowiem Bóg, aby w Nim zamieszkała cała Pełnia, i aby przez Niego znów pojednać wszystko z sobą: przez Niego – i to, co na ziemi, i to, co w niebiosach, wprowadziwszy pokój przez krew Jego krzyża.

(J 13,34)
Daję wam przykazanie nowe, abyście się wzajemnie miłowali, jak Ja was umiłowałem.

(Łk 10,25-37)
Powstał jakiś uczony w Prawie i wystawiając Go na próbę, zapytał: Nauczycielu, co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne? Jezus mu odpowiedział: Co jest napisane w Prawie? Jak czytasz? On rzekł: Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całą swoją mocą i całym swoim umysłem; a swego bliźniego jak siebie samego. Jezus rzekł do niego: Dobrześ odpowiedział. To czyń, a będziesz żył. Lecz on, chcąc się usprawiedliwić, zapytał Jezusa: A kto jest moim bliźnim? Jezus nawiązując do tego, rzekł: Pewien człowiek schodził z Jerozolimy do Jerycha i wpadł w ręce zbójców. Ci nie tylko że go obdarli, lecz jeszcze rany mu zadali i zostawiwszy na pół umarłego, odeszli. Przypadkiem przechodził tą drogą pewien kapłan; zobaczył go i minął. Tak samo lewita, gdy przyszedł na to miejsce i zobaczył go, minął. Pewien zaś Samarytanin, będąc w podróży, przechodził również obok niego. Gdy go zobaczył, wzruszył się głęboko: podszedł do niego i opatrzył mu rany, zalewając je oliwą i winem; potem wsadził go na swoje bydlę, zawiózł do gospody i pielęgnował go. Następnego zaś dnia wyjął dwa denary, dał gospodarzowi i rzekł: Miej o nim staranie, a jeśli co więcej wydasz, ja oddam tobie, gdy będę wracał. Któryż z tych trzech okazał się, według twego zdania, bliźnim tego, który wpadł w ręce zbójców? On odpowiedział: Ten, który mu okazał miłosierdzie. Jezus mu rzekł: Idź, i ty czyń podobnie!

ROZWAŻANIA DO CZYTAŃ

OREMUS

Czasem zatrzymujemy się, zadając sobie pytania, kim jest Bóg, jaki jest sens naszego życia i istnienia świata. Zagłębiamy się w filozoficzne dywagacje i w końcu dochodzimy do wniosku, że czujemy się w tym wszystkim zagubieni. Tymczasem mamy być ufni wobec Boga jak dzieci wobec ojca. Chrystus daje nam receptę na udane życie: kochaj Boga i kochaj bliźniego, wtedy wszystko będzie miało sens. Kochaj, bo w miłości jest Bóg. Takie to zwyczajne i proste, a jednocześnie takie trudne.

Joanna Woroniecka-Gucza, „Oremus” lipiec 2007, s. 74

„Kto jest moim bliźnim?”

Z Ewangelii tej – i z własnego doświadczenia także – wynika jasno, że na ogół dobrze wiemy, co mamy czynić. Problem w tym, że nie bardzo nam się chce czynić to, co wiemy, że powinniśmy. I dlatego, podobnie jak ten faryzeusz, szukamy różnych wykrętów i usprawiedliwień. Najlepszym alibi jest zazwyczaj niwiedza. Więc udajemy, że nie wiemy, że mamy wątpliwości, że dopiero szukamy odpowiedzi, podczas gdy w rzeczywistości już od dawna moglibyśmy swoją wiedzę wprowadzać w czyn, nawet pomimo ewentualnych niejasności.

Uczony w Prawie dobrze znał swoją dziedzinę: doskonale wiedział co jest najważniejsze. Wiedział, że trzeba kochać Boga i bliźniego. Wiedział też, że nie jest to takie łatwe, zwłaszcza, jeśli chodzi o bliźniego. I dlatego próbował znaleźć dla siebie okoliczność łagodzącą, czy wręcz zwalniającą od zachowania Prawa. „Nie wiem, kto jest moim bliźnim, więc nie mogę być za dobry, bo a nuż wyświadczę przysługę komuś, komu nie muszę? Na wszelki wypadek będę więc powściągliwy w dobroci.”

W naszym współczesnym wydaniu przyjmuje to na ogół postać, jaką Jezus przedstawił w swej przypowieści: udajemy, że nie widzimy. Mijamy obojętnie potrzebujących pomocy, myśląc w duchu: przecież to nie moja sprawa, niech się tym zajmie pomoc społeczna, pogotowie, policja. Być może, niekiedy faktycznie jest to sprawa wyspecjalizowanych jednostek. Być może, pewne problemy społeczne wymagają rozwiązań globalnych, gruntownych, usuwających przyczyny, a nie tylko doraźne objawy. Być może, niekiedy trzeba odmówić pomocy, gdy widać, że ktoś próbuje naciągnąć nas na datek alkoholowy. Są takie przypadki i okoliczności, które wymagają bardzo roztropnego działania.

Ale nie mogą one stanowić usprawiedliwienia i zwolnienia z wszelkiej odpowiedzialności za innych. Bo to właśnie owo poczucie odpwiedzialności za innych stanowi o moim człowieczeństwie. Zauważmy, że w przypowieści o Samarytaninie Jezus dał inną odpowiedź, niż sugerowało postawione pytanie. Uczony zapytał: kto jest moim bliźnim? A Jezus odpowiedział: czyim ty jesteś bliźnim, to znaczy kiedy i w jakich okolicznościach zdajesz egzamin ze swego człowieczeństwa, kiedy ty okazujesz się człowiekiem, bliźnim dla innych.

Być bliźnim, być człowiekem, to znaczy być wrażliwym na człowieczeństwo innych. Ja i on mamy te same prawa, takie same potrzeby, choć zapewne różne możliwości. I dlatego, jeśli moje możliwości są większe, powinienem wykorzystać je, by pomóc temu, kto ich akurat nie ma. Głównym motywem takiej pomocy jest miłość, która przejawia się jako solidarność w obliczu potrzeb. Wiem, że jego potrzeby są takie same jak moje, gdybym znalazł się w jego sytuacji. Wiem to, ponieważ potrafię wczuć się w jego sytuację, potrafię go zrozumieć, potrafię odgadnąć, co on teraz czuje i wzruszyć się tymi odczuciami, jak gdyby własnymi. I potrafię się tym przejąć tak samo, jak gdybym sam to przeżywał. I dlatego jego los nie jest mi obojętny, jego los jest w pewnym stopniu i moim losem.

Oto na czym polega bycie bliźnim. Nie jest istotne, kto jest moim bliźnim. Istotne jest, czy ja potrafię być dla innych bliźnim: bratem w człowieczeństwie, solidarnym w potrzebie, ofiarnym w działaniu. Na pewno nie jest to łatwe, na pewno wymaga poświęcenia, na pewno będziemy bliźnimi w mniejszym czy większym stopniu, jak kogo stać. Ale dopóki nie uczynimy pierwszego kroku, czegoś z pełni człowieczeństwa będzie nam brakowało. Więc czyńmy podobnie jak ten Samarytanin.

Ks. Mariusz Pohl

Święty Antoni Peczerski, opat

Święty Antoni Peczerski

Jego pierwotne imię to Antypas. Pochodził z grodu Lubecz nad Dnieprem, leżącego na północ od Kijowa (obecnie miasto w obwodzie czernihowskim na Ukrainie, przy granicy z Białorusią). Urodził się w roku 963 (lub 983). Jako młody człowiek zapoznał się z życiem zakonnym na górze Athos. Tam złożył śluby zakonne i przyjął imię Antoni. Po powrocie na Ruś zajął pieczarę w pobliżu Kijowa, w której wiódł surowe życie pustelnika. Od tego miejsca otrzymał przydomek „Peczerski” (lub „Kijowsko-Peczerski”).
Mnich stał się sławny w okolicy. Po pewnym czasie zaczęli gromadzić się wokół niego uczniowie. Z ich pomocą powiększył pieczarę i urządził w niej cerkiew. Wokół wydrążono groty-cele. Dał tym samym początek Ławrze Pieczerskiej (Peczorskiej), najsłynniejszemu klasztorowi na Rusi, zwanemu matką monasterów. Początkowo Antoni sam kierował życiem mnichów, które wypełniała praca, czuwanie i modlitwa; zakonnicy troszczyli się o wstrzemięźliwość, umartwiali swoje ciała. Kiedy życie wspólnoty było w miarę zorganizowane, mianował igumena, a sam usunął się do osobnej groty, której nie opuszczał przez 40 lat. Po radę przychodzili tam nie tylko mnisi, ale przybywała licznie także ludność ziem ruskich, prosząc o modlitwę, dzięki której chorzy odzyskiwali zdrowie. Za wstawiennictwem Antoniego działy się liczne cuda.
Zmarł 10 lipca (lub 27 maja) 1073, mając prawdopodobnie 90 lat. Ruś widziała w nim ojca życia monastycznego, związanego z tradycją wschodnią. Ławra Peczerska była przez lata rozbudowywana i przez wieki trwało tu życie monastyczne. Obecnie mieści się w niej siedziba zwierzchnika Ukraińskiego Kościoła Prawosławnego Patriarchatu Moskiewskiego. Obiekt został wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO w 1990 r., a po odzyskaniu przez Ukrainę niepodległości (1991 r.) gruntownie odnowiony i ponownie konsekrowany w 2000 r.

Zobacz także:

  •  Święty Jan Gwalbert, opat

*****
Biblia w rok – czytania na 10 lipca

Ten wpis został opublikowany w kategorii Ewangelia, Pismo Święte, Święci i oznaczony tagami , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz